Umowa UE–Mercosur budzi wiele kontrowersji i obaw wśród polskich producentów rolnych. Głos w sprawie zabrali eksperci polskiego rolnictwa, którzy oceniają konsekwencje porozumienia dla krajowej wsi i rynku żywności.
Adam Nowak: Umowa Mercosur to wyzwanie numer jeden
Na polityczny kontekst sprawy zwrócił uwagę Adam Nowak, sekretarz Rady Naczelnej PSL i wiceminister rolnictwa. W rozmowie ze Studiem PAP określił umowę UE–Mercosur jako obecnie „wyzwanie numer jeden” dla polskiego rolnictwa:
– Według naszych analiz jest niekorzystna dla produkcji drobiarskiej w Polsce, dla produkcji wołowiny, dla hodowców bydła mięsnego oraz dla producentów cukru. Ale na przykład dla producentów mleka, dla rynku mleka, dla producentów owoców i warzyw, tych których w Polsce produkujemy najwięcej, może być korzystna – powiedział Adam Nowak.
Prezes KRD-IG: To próba obejścia demokratycznej kontroli
Decyzja Komisji Europejskiej o zatwierdzeniu umowy handlowej z Mercosur spotkała się z ostrą reakcją Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej, która opublikowała specjalny komunikat: Stanowczy sprzeciw wobec umowy Mercorus. Prezes KRD-IG, Dariusz Goszczyński, nie kryje oburzenia.
– Jest to decyzja, która – pomimo wielokrotnych apeli ze strony polskich i europejskich producentów – ignoruje fundamentalne zagrożenia dla unijnego drobiarstwa oraz całego sektora rolno-spożywczego – podkreślił w komunikacie prezes KRD-IG Dariusz Goszczyński.
Umowa przewiduje dopuszczenie na rynek 180 tys. ton mięsa drobiowego z Ameryki Południowej, które nie będzie musiało spełniać restrykcyjnych unijnych norm.
– Rolnictwo to system naczyń połączonych. Zapisany w umowie kontyngent oznacza spadek popytu także na unijne pasze. Szacuje się, że zmniejszy się zapotrzebowanie na ponad 1,2 mln ton zbóż – wylicza prezes KRD-IG.
– Wszystko wskazuje na to, że dokument ma być “dopchnięty kolanem” – bez realnej debaty i analizy skutków… To próba obejścia demokratycznej kontroli” – głosi komunikat Izby.
Jacek Zarzecki: Te 99 tysięcy ton to… polędwica, rostbef i antrykot
W rozmowie z Top Agrar Jacek Zarzecki wskazał, że deklaracje Komisji Europejskiej bagatelizujące skalę importu rozmijają się z rzeczywistością rynkową.
– Te 99 tysięcy ton importu to nie są ćwierci ani półtusze – to polędwica, rostbef i antrykot, za które uzyskuje się najlepsze ceny. (…) Nagle z tych 1,5%, o którym mówi Komisja Europejska, robi się 15% najbardziej zyskownego wolumenu – zaznaczył.
Zarzecki nie krył sceptycyzmu wobec mechanizmów rekompensat. Jego zdaniem fundusz bezpieczeństwa wart 6,3 mld euro nie jest w stanie pokryć strat, a warunki jego uruchomienia -10-procentowy wzrost importu i jednoczesny spadek cen o 10% – są dziś kompletnie oderwane od realiów.
Ostre słowa skierował też pod adresem organizacji rolniczych, zarzucając im zbyt słabą skuteczność w oddziaływaniu na decyzje unijne:
– Zapracowaliśmy sobie na opinię sektora, który tylko wyciąga rękę po pieniądze. (…) Jeżeli uważacie, że rolnictwo w Polsce jest niepotrzebne, to otwórzcie swoje lodówki i wyjmijcie z nich produkty wyprodukowane w Polsce. Wasza lodówka jest pusta.
Andrzej Gantner: Mercosur będzie tak silny, jak my będziemy słabi
Podczas panelu dyskusyjnego „Produkty certyfikowane i z oznaczeniami – jakość, autentyczność i bezpieczeństwo” na Festiwalu Polskiej Żywności #KupujŚwiadomie w Warszawie głos zabrał Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności. Apelował o szybką adaptację branży:
– Mercosur będzie tak silny, jak my będziemy słabi. Albo staniemy się konkurencyjni, albo nie – ostrzegał.
Ekspert wskazywał, że odpowiedzią na wyzwania może być lepsza promocja w internecie oraz wzmocnienie lokalnych sieci sprzedaży.
– Żyjemy w czasach, gdy za niewielkie pieniądze można budować potężne zasięgi. (…) Nasz błąd polega na tym, że małe sklepy w dużej mierze są tylko kopiami hipermarketów, zamiast oferować unikalne, lokalne produkty – zauważył Gantner.
Opracowano przez IBIMS Green na podstawie informacji z Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej, portalu TopAgrar, Polskiej Agencji Prasowej.