Czym właściwie jest ROP?
Rozszerzona odpowiedzialność producenta (ROP) to system, w którym to firmy wprowadzające produkty w opakowaniach ponoszą koszty zbiórki, sortowania i recyklingu, a nie – jak obecnie – wyłącznie mieszkańcy płacący rosnące rachunki za śmieci. Model ten funkcjonuje od dawna w wielu krajach UE i jest jednym z filarów gospodarki obiegu zamkniętego.
W Polsce dyskusja o jego kształcie trwa od miesięcy, a uczestniczą w niej rząd, samorządy, biznes i organizacje branżowe. Rozstrzygają się tu kwestie nie tylko środowiskowe i związane z recyklingiem, ale też dotyczące cen produktów, w tym żywności.
Jolanta Sowińska: „ROP to nie dodatkowy podatek, ale obowiązek producentów”
Głos w dyskusji zabrała Jolanta Sowińska, dyrektor Departamentu Gospodarki Odpadami w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Podkreślała, że intencją rządu nie jest nakładanie nowego parapodatku, lecz stworzenie systemu zgodnego z unijnymi wymogami.
– Musimy pamiętać, że rozszerzona odpowiedzialność producenta wynika z dyrektyw europejskich. To nie jest dodatkowa opłata fiskalna, ale realny obowiązek producentów, by w większym stopniu finansowali system gospodarki odpadami – mówiła Sowińska.
Jak zaznaczyła, kluczowe jest zbudowanie mechanizmu, który zapewni stabilne finansowanie recyklingu, przy jednoczesnym odciążeniu mieszkańców. – To konsumenci dzisiaj płacą najwięcej. ROP ma zmienić tę niesprawiedliwą sytuację – dodała.
Fiskalizm zamiast ekologii? Głos przedsiębiorców
Projekt ustawy o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (ROP), przygotowany przez Ministerstwo Środowiska, budzi poważne obawy wśród organizacji branżowych. Zamiast realnego wsparcia dla efektywnego systemu selektywnej zbiórki i recyklingu, propozycja idzie – zdaniem przedsiębiorców – w kierunku nadmiernego fiskalizmu i tworzenia państwowego monopolu.
– „Projekt ustawy o Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta przygotowany przez Ministerstwo Środowiska idzie w kierunku nadmiernego fiskalizmu i tworzenia państwowego monopolu, zamiast realnego wsparcia dla efektywnego systemu selektywnej zbiórki i recyklingu. Związek POLSKIE MIĘSO wraz z 36 innymi organizacjami branżowymi apeluje o dialog i wprowadzenie rozwiązań przyjaznych przedsiębiorcom, które pozwolą łączyć cele ekologiczne z racjonalnymi kosztami. Obecna propozycja nie tylko nie rozwiązuje problemów środowiskowych, ale dodatkowo obciąża firmy nowymi kosztami i biurokracją. Oczekujemy nowoczesnego modelu ROP, opartego na dobrych praktykach funkcjonujących w innych krajach UE, a nie na fiskalnych obciążeniach blokujących rozwój polskich przedsiębiorstw.” – podkreśla Prezes Związku Polskie Mięso Witold Choiński.
Andrzej Gantner: „Potrzebujemy systemu efektywnego, a nie fikcji”
Najostrzejsze stanowisko przedstawił Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Reprezentuje on sektor, który odpowiada za ponad 60 proc. wszystkich wprowadzanych na rynek opakowań.
– Wiemy, że będzie drożej. Skoro więc firmy i konsumenci mają ponosić dodatkowe koszty, musimy mieć pewność, że będą one przekładać się na realny efekt środowiskowy, a nie tylko na utrwalanie obecnego nieefektywnego systemu i zyski dla firm odpadowych – podkreśla Gantner.
Zdaniem PFPŻ kluczowe jest, by ROP faktycznie zwiększył poziomy selektywnej zbiórki, także dla trudnych opakowań z branży spożywczej, rozwijał krajowy sektor recyklingu, zamiast „drenować” rynek z surowców, gwarantował pełną transparentność kosztów i ich kontrolę przez organizacje producentów, opierał się na zasadzie kosztu netto – każdy płaci dokładnie za swoje opakowania.
– Nie można karać firm spożywczych za to, że zapewniają bezpieczeństwo żywności. Potrzebna jest ewolucja, nie rewolucja– dodaje Gantner, ostrzegając, że źle skonstruowany system doprowadzi do wzrostu cen żywności.
Producenci: płacimy, ale chcemy mieć wpływ
Podobne wątpliwości wyraził Krzysztof Baczyński, prezes związku EKO-PAK, zrzeszającego największe koncerny spożywcze i sieci handlowe. – ROP nie jest celem, a narzędziem. Celem jest recykling – mówił.
Jak zaznaczył, około 20 proc. sukcesu systemu zależy od producentów i projektowania opakowań, a aż 80 proc. – od jakości zbiórki i sortowania. – „Płacę, ale wymagam” – tak Baczyński określił stanowisko firm. – Nie zgodzimy się na sytuację, w której będziemy jedynie biernymi płatnikami nowego parapodatku – dodał.
Niesprawiedliwy system dla obywateli
Anna Larsson z Reloop Platform przypomniała, że obecny model finansowania gospodarki odpadami jest społecznie niesprawiedliwy. – Starsza emerytka płaci tyle samo za śmieci, co mieszkaniec wielkiego miasta wracający z zakupów z pełnym wózkiem – zauważyła. Jej zdaniem każdy rodzaj opakowania powinien „zapłacić za siebie”, aby uniknąć sytuacji, w której jedna frakcja odpadów finansuje drugą.
Larsson dodała, że ROP musi zostać wdrożony jak najszybciej. – Każdy dzień zwłoki to brak finansowania systemu przez przemysł – ostrzegła.
Dlaczego to takie ważne?
Według prognoz w 2030 roku każdy Europejczyk będzie wytwarzał średnio 260 kg odpadów opakowaniowych rocznie. Jeśli system ROP nie zostanie w Polsce dobrze zaprojektowany, koszty recyklingu i zbiórki wciąż będą spadać na mieszkańców, a cele środowiskowe nie zostaną osiągnięte.
Gantner podsumował, że stawką jest coś więcej niż tylko odpady: – ROP ma doprowadzić do domykania obiegu zasobów i zwiększenia dostępności recyklatu, co jest kluczowe także dla redukcji emisji w całej gospodarce. Ale jeśli system będzie fikcją, jego skutkiem będzie jedynie wzrost cen żywności.
Balans między środowiskiem a gospodarką
Dyskusja o ROP pokazuje, że Polska stoi przed trudnym wyborem. Rząd musi znaleźć kompromis między interesami samorządów, producentów i konsumentów. Jeśli system zostanie zaprojektowany przejrzyście, może stać się impulsem do rozwoju nowoczesnej gospodarki odpadami i recyklingu. Jeśli nie – grozi nam nowa danina, której skutki odczują przede wszystkim obywatele.
Opracowane przez IBIMS Green na podstawie informacji z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, dziennika Rzeczpospolita i Portalu Spożywczego.