Branża mięsna gremialnie opowiedziała się przeciwko planom nałożenia na produkty tzw. podatku tłuszczowego. Pomysł Lewicy wywołał wiele komentarzy w sieci oraz wśród konsumentów. Nic nie wskazuje na to, by ta koncepcja znalazła poparcie większości parlamentarnej. Tym bardziej, że pomysł nowego podatku istnieje jako hasło, a nie konkretny projekt ustawy czy rozporządzenia. W dodatku – to nie pierwsza próba tej formacji zmierzająca do wdrożenia nowej daniny związanej z opodatkowaniem danego składnika żywności. Plan Lewicy skrytykowały już: Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP czy Polska Platforma Zrównoważonej Wołowiny.
„Podatek” zamiast składki zdrowotnej samozatrudnionych
Pomysł Lewicy dotyczący wprowadzenia podatku tłuszczowego zaprezentowano podczas konferencji prasowej w Sejmie. Dotyczyła ona wracającego tematu obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Nastawiona prosocjalnie Lewica zaproponowała rezygnację z tej daniny i zastąpienie jej ogólnym podatkiem zdrowotnym. To w jego skład miałby wchodzić tzw. podatek tłuszczowy – w myśl propozycji – w całości przekazywany do Narodowego Funduszu Zdrowia. Autorzy tej koncepcji przypominali, że z powodzeniem w Polsce funkcjonuje podatek cukrowy wpływający na cenową dostępność przetworzonych słodkich przekąsek. Czy tzw. podatek tłuszczowy miałby objąć tylko kaloryczne, słone i mrożone dania gotowe? Tego wprost politycy nie komunikowali. Można jednak zakładać, że produkty na bazie mięs lub z tłuszczami zwierzęcymi w składzie, byłyby objęte dodatkowym obciążeniem fiskalnym. Z tego założenia wyszli też przedstawiciele branży mięsnej nie pozostawiając na pomyśle polityków suchej nitki.
To „robienie kurtyzany z logiki”
Wiceprzewodniczący Polskiej Platformy Zrównoważonej Wołowiny Jacek Zarzecki stwierdził, że dyskusja o tzw. „podatku tłuszczowym” – choć mało konkretna – powinna od początku napotkać na opór branży mięsnej. Z tego powodu, że bierność i unikanie tematu mogłoby doprowadzić do wniosku wśród polityków, że jest to koncepcja warta rozważenia na poziomie całej koalicji rządzącej:
– Nowy pomysł Lewicy zakłada podatek tłuszczowy między innymi od napoi słodzonych, które mają 0% tłuszczu i płacą już „podatek cukrowy”. To nic innego jak skok na kasę konsumentów. Byłoby podobnie jak z podatkiem cukrowym, gdzie środki miały trafiać na walkę z otyłością, programy edukacyjne wśród dzieci i młodzieży a służą jedynie łataniu dziury w ochronie zdrowia. Opowiadanie bredni, że dzięki kolejnemu podatkowi zmniejszy się składka zdrowotna jest kłamstwem i robieniem kurtyzany z logiki – skomentował w mediach społecznościowych Jacek Zarzecki
Mniej dosadnie aczkolwiek w równie krytycznym tonie, propozycję polityków Lewicy skomentował prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP:
– Sprawdziłem jak taki pomysł funkcjonuje w Danii. Tam dotyczy on produktów, w 100 gramach których tłuszcz stanowi 2,3 g kwasów nasyconych. Dziś wszystkie przetwory mięsa czerwonego przekraczają taki limit, łącznie z takimi wyrobami jak kiełbasa krakowska sucha. Oczywiście rozumiemy, że podatek miałby zasilić obciążony Narodowy Fundusz Zdrowia, ale jednocześnie nie powinno się to dziać obciążając branżę mięsną, która ledwo daje radę z rosnącymi kosztami. Jeśli już tak bardzo dbamy o zdrowie Polaków, to nałóżmy podatek na produkty ultraprzetworzone – sugeruje w oświadczeniu Stowarzyszenia jego prezes Tomasz Parzybut.
W skład proponowanego przez Lewicę podatku zdrowotnego, poza „podatkiem tłuszczowym” miałaby wejść jeszcze jednolita akcyza na wyroby alkoholowe.
Opracowano przez IBIMS Green na podstawie informacji z konferencji prasowej partii Nowa Lewica.